Dziś wrzucam szybkie podsumowanie października. Jest to zarazem 12-ty wpis w tej kategorii, więc jak widać, zbliżam się do pierwszych urodzin mojego bloga. O tym jednak za jakiś czas. Co więc wydarzyło się w ostatnim miesiącu i jak wyglądał on w liczbach?
Otóż, nabiegałem takie wartości:
- dystans: 325km
- łączny czas: 24h:37min
- Ilość dni biegowych: 23
- spalone kalorie: 17tys
- Ilość dystansów maratońskich: 1
- Ilość dystansów półmaratońskich: 2
- Oficjalne życiówki: 1 (półmaraton)
- Nieoficjalne życiówki: 1 (maraton)
A to oznacza, że większość października kręciło się wokół 2 biegów: Garmin Półmaraton Gdańsk oraz nieoficjalny atak na życiówkę na dystansie maratońskim. Obie imprezy dzieliły 2 tygodnie, a pobiegnięcie maratonu było dość spontaniczne, choć w pewnym sensie od dawna wiedziałem, że muszę spróbować właśnie teraz. Oba starty wyszły znakomicie i myślę, że fajnie odzwierciedlają pracę włożoną w trening na przestrzeni ostatnich miesięcy. Po maratonie wróciłem szybko i licząc na efekt superkompensacji, miałem w planach 3 starty w listopadzie:
- Bieg Niepodleglości 10km w Gdyni 08.11
- CityTrail 5km w Gdańsku 15.11
- Bieg Europejski 5km w Gdyni 29.11
Ale jak wiadomo, nastały takie, a nie inne czasy i najpierw odwołano CityTrail, a wczoraj Bieg Niepodlegości i Europejski. Smutno, ale wiadomo jak jest. Najbardziej jednak obawiam się odwołania Garmin Ultra Race 05.12, gdzie zapisałem się na dystans 52km. Zakładam, że wkrótce przyjdzie jednak i decyzja o odwołaniu lub przesunięciu tej imprezy. Wybiegając zaś w przód, zapisałem się też na Trójmiejski Ultra-Track, czyli słynny TUT 20.02.2021, tym razem na dystans 42km. Co będzie… zobaczymy.
Tak w ogóle to plany na przyszły rok są bardzo mgliste. Aktualne jest moje zgłoszenie na Gdańsk Maraton w kwietniu, a Chicago przeniesione na październik. Dodatkowo, nastąpiła pełna kumulacja biegów z cyklu Abbott World Marathon Majors i mamy istny maraton maratonów, czyli Berlin, Londyn, Boston, Chicago, Tokyo i Nowy Jork – wszystkie na przestrzeni ok 1,5 miesiąca. Zapisałem się na loterię na Londyn i czekam na zapisy na Tokyo. Szansa na wylosowanie oscyluje w granicach 1:11, a po odwołaniu tych biegów w tym roku, chyba będzie jeszcze trudniej. Oprócz zaplanowanego Chicago, jest jeszcze Boston, gdzie mam gwarantowany start, ale tę imprezę na pewno przełożę na 2022 jak nie później. Ogólnie: wiemy tyle, że nic nie wiemy.
I tyle. Jest forma, są chęci, a czas leci i młodszy nie będę. Będę jednak dalej robił swoje i utrzymywał względną gotowość na lepsze czasy. Taka piękna złota jesień i oby tylko w przyrodzie… A odpocznę na emeryturze 🙂 Trzymajcie się zdrowo i cieplutko!