Podsumowania

Koniec i początek… czyli… Podsumowanie września

Brak komentarzy

Oj przeciągnęło się nam to lato. Może początki września były niemrawe, ale od drugiego tygodnia, aż do samiutkiego końca pogoda nie dawała powodów do narzekania. Tzn biegaczom dawała… Było za ciepło. Po okresie wiosenno-letnim człowiek czeka wreszcie na ten fajny wczesno-jesienny chłodek z rana. A tu nic. Patelnia, Panie, dzień za dniem. Ale oczywiście bardzo się cieszę, bo wiem, że każdy kilometr przebiegnięty w ciepełku i słoneczku będę miło wspominać już całkiem niedługo i to przez kolejne pół roku…

Wrzesień przeleciał szybciutko. Dzieci wróciły do szkoły, a ja do pracy po 2 tygodniowym urlopie. Ze startów w zawodach zrezygnowałem z przyczyn rodzinno-organizacyjnych, czego nie żałuję, głównie dlatego, że już na początku miesiąca nadeszła bardzo dobra wiadomość o organizacji Półmaratonu w Gdańsku. Zapisałem się na niego jakieś 35 sekund od momentu uruchomienia zapisów. Ale o samej imprezie na koniec.

Ogólnie cały miesiąc upłynął pod hasłem treningu i szlifowania formy za pomocą różnorodnych bodźców. Było więc chyba wszystko lub prawie wszystko z wachlarza jednostek treningowych. Od krótkich i bardzo szybkich odcinków, poprzez interwały 1km/1km, podbiegi, biegi ciągłe na rozmaitych prędkościach – 1wszy, 2gi, 3ci zakres ( w tym 15-tka po 3:49). Było kilka spokojnych połówek, było 5km w 17:30. Był 33km long-run po 4:40. Było bieganie z Kamilą w wózku i była wreszcie prawdziwa „zajezdnia” z Antonim, o której napisał tutaj. Nikomu o tym wcześniej nie mówiłem, ale łydki czułem jeszcze przez 3 następne dni… 🙂 A wizualnie wszystko to wyglądało mniej więcej tak:

W liczbach wyglądało to całkiem nieźle, żeby nie powiedzieć lekko rekordowo.. 🙂

kilometraż: 369km

ilość dni treningowych: 24

czas treningu: 28h

spalone kalorie: 21tys

Udało mi się przebiec ciut więcej niż w maju, który był dotąd miesiącem z największą objętością. Ale jak już nie raz pisałem, nie jestem zwolennikiem treningów objętościowych lub też klepania kilometrów dla samego klepania (w moim przypadku – każdy ma swoje powody i każdy co innego znajduje w bieganiu). W każdym razie przekroczenie 400km miesięcznie jest do zrobienia bez problemu, jeśli założyć, że to jakiś cel sam w sobie 🙂

A teraz trochę o planach na jesień:

Na pierwszy ogień idzie wspomniany już Półmaraton Gdańsk. Po odwołaniu połówki w Gdyni (myślałem o napisaniu czegoś na ten temat, ale chyba niczego odkrywczego bym nie zaprezentował…), to właśnie impreza w moim rodzinnym mieście urosła do rangi zawodów roku. Wiadomo… miało być inaczej – miał być maraton w Chicago w październiku, ale wyszło jak wyszło i tym bardziej się cieszę, że właśnie w Gdańsku dane mi będzie zaatakować życiówkę sprzed 1,5 roku. Smaczku dodaje fakt, że startuje również Antoni, co zapowiada fajną walkę ręka w rękę i noga w nogę 🙂 Tłumów w naszym przedziale czasowym nie przewiduję, tym cenniejsze będzie mieć chociaż siebie nawzajem do towarzystwa. Nasze osobiste emocje sięgają zenitu i jest nam z tym całkiem zabawnie…

Start 4.10 o 8:30 w historycznej bramie Stoczni Gdańskiej. Nowe startówki czekają od miesiąca na swój prawdziwy debiut, aż płoną z niecierpliwości 🙂

Co do dalszych startów, to listopad wstępnie wygląda ciekawie. Zapisałem się już bardzo dawno temu na Bieg Niepodległości w Gdyni (10km) oraz pod sam koniec listopada na Bieg Europejski (tym razem 5km). Od razu dodaję, że zapisywałem się na długo przed odwołaniem połówki w Gdyni i całej afery z tym związanej. Dlaczego o tym piszę? Bo to ten sam organizator… (i tu postawiłem wymowne 3 kropki). Pomiędzy tymi biegami wpadł jeszcze mój ukochany CityTrail na znanej trasie w Oliwskich lasach. A początek grudnia to Garmin Ultra Race i tam chyba zmierzę się z dystansem 52km. Mam jeszcze jeden pomysł na październik, ale poczekam z decyzją do mety półmaratonu w najbliższą niedzielę.

Tak więc zakończył się okres wakacyjnego trenowania, a rozpoczyna się sezon jesiennych startów. Patrzę na nie z wielką radością i nie ukrywam: Jestem gotowy.

Tags: , , , , , , ,

Related Articles

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Całkiem gorąco… czyli… podsumowanie sierpnia
Złota jesień… czyli… podsumowanie października