Maraton

Relacja z BMW Berlin Marathon 2018 1/2

Brak komentarzy

Czytając blogi biegowe lub wywiady z blogerami, kilka razy natrafiłem na pytanie: „Czy czegoś żałujesz lub coś byś zmienił w swoim bieganiu i swoim blogu?” Odpowiedź pod tym kątem była dość jednoznaczna: „Szkoda, że tak późno założyłem bloga”. Ja osobiście nie mam jakoś poczucia że powinienem był to zrobić rok, 2 czy 3 lata temu, ale jedno jest pewne: Pisanie relacji na gorąco lub póki pamięta się wszystkie szczegóły i emocje związane ze startem, jest na pewno łatwiejsze. W tym przypadku pomyślałem sobie, że powinienem opisać jednak mój start w Berlinie, skoro kładę tak duży nacisk na Majory. A więc cofamy się w czasie do 2018….

Natomiast co do samego wyjazdu i startu, podzielę go na kilka sekcji, ale od razu zaznaczam, że będzie to opis nieco skrócony, gdyż piszę to ponad rok po samym wydarzeniu. Fotek niestety też mam mało, ale do rzeczy:

Przygotowania

Jako, że zapisałem się przez Tour Operatora, to wiedziałem, że biegnę Berlin w Styczniu 2018, a więc na ok 8 miesięcy przed startem (16.09.2018). To sporo czasu na przygotowania, ale oczywiście miałem sporo innych startów w międzyczasie. Pobiegłem kilka dyszek, półmaraton w Gdyni w marcu z czasem 1:20:48, Gdańsk Maraton w kwietniu z czasem 2:58, ukończyłem cykl biegów trailowych CityTrail oraz byłem w trakcie Biegowego Grand Prix Dzielnic Gdańska (3 eliminacje przed wakacjami).

W same wakacje, a dokładnie w lipcu pobiegłem 2 półmaratony, jeden trailowy TriCityTrail w Wejherowie oraz Półmaraton Ziemi Puckiej (1:24 na dość trudnej, częściowo trailowej trasie i przy wysokiej temperaturze). Sierpień był miesiącem samych treningów. Patrząc na liczby, ostatnie 3 miesiące przed maratonem to 260, 300, 300km. Nie realizowałem konkretnego planu treningowego, ale bazował on po części na planie z 2017, kiedy to przygotowywałem się do łamania 3h we Wrocławiu (z sukcesem).

Moim celem na Berlin było najpiew bardzo buńczuczne sub 2:50, które potem bardzo szybko zamieniłem na 2:53-54. Plan minimum to pobicie życiówki z Gdańska, co wydawało się jak najbardziej realne, biorąc pod uwagę jak płaski i szybki jest Berlin. Tak więc cykl przygotowań zakończyłem pozytywnie. W ostatnim tyg zrobiłem dietę białkową i od czwartku carboloading, ale chyba ostatni raz w coś takie poszedłem (próbowałem 2 razy i jakoś specjalnego efektu nie zauważyłem…).

Wyjazd do Berlina

Marathon Services International, czyli akredytowany Tour Operator z Piły za 1490 zł oferował w 2018r:

  • gwarantowany start w maratonie (wpisowe normalnie kosztuje ok 100 EUR)
  • nocleg w hostelu ok. 1.5 km od startu/mety maratonu – 2 noclegi z wyżywieniem HB (śniadania i obiadokolacja)
  • transfer autokarem na trasie Poznań-Berlin-Poznań oraz transfer w Berlinie z hostelu na Expo (po odbiór pakietów startowych)
  • przechowanie bagażu w dniu maratonu
  • masa rad/porad i wskazówek

Generalnie o nic nie trzeba się martwić – w zasadzie dylematy i decyzje ograniczyły się do kilku kwestii: co i gdzie zjeść w ciągu dnia, czy z Expo wrócić autokarem – na Expo można ale nie trzeba spędzić kilka ładnych godzin, a na piechotę do hostelu to ok 3km spacer – i tak zrobiłem, polecam.
Ogólnie cały układ był bardzo wygodny, bo żadne kwestie organizacyjne nie zaprzątają Twojej głowy, a organizatorzy-przewodnicy o wszystko dbają i każdą wskazówkę i ogłoszenie powtarzają 3 razy

Z minusów… dość typowe: pokoje są 4-5 osobowe i jak nie jedziesz ze swoją ekipą, to możesz trafić na chrapiących towarzyszy i poduszka niestety miała grubość naleśnika…

Aha, na maraton pojechałem sam – uznaliśmy, że Magda, moja żona nie powinna jechać ze względu na naszą roczną wtedy córeczkę, a nocleg miałem tylko dla siebie, jechałem pociągiem i autokarem – jednym słowem: nie tym razem.

Jeszcze wskazówka odnośnie powrotu do domu po maratonie: jak wspomniałem, transfer autokarem był z Poznania, go którego dojechałem w piątek. Wyjazd z Berlina do Poznania był natomiast w niedzielę o 16:00 (sam start maratonu o 9:30), więc jak ktoś spędza na trasie sporo mniej niż 5-6 godz, to może uznać takie czekanie za stratę czasu – szczególnie jeśli śpieszy się do domu. Oczywiście można się zająć czymś innym i delektować się umieraniem na mecie maratonu w towarzystwie nieograniczonej ilości piwa bezalkoholowego, najlepiej ze znajomymi.

Powrót autokarem oprócz czekania ma jeszcze jedną podstawową wadę: w Poznaniu jest się ok 21:30 i bardzo często nie ma już pociągów tego samego wieczora… Sam uświadomiłem to sobie dopiero w drodze na maraton, więc rada jest taka – sprawdźcie to! Można dojechać do Poznania autem, można poszukać carsharing’u jak BlaBlacar – i tak w końcu zrobiłem za radą mojej żony. I albo znaleźć kogoś kto jedzie z Poznania po 22 lub… poszukać kogoś kto wraca z samego Berlina prosto w nasze okolice. Pierwotnie znalazłem opcje z Poznania… ale jak wielkim rozczarowaniem okazał się sms na mecie maratonu, w którym kierowca zmienił plany i zostawił mnie na lodzie… Na szczęście szybka akcja i z Blablacar znalazłem gościa jadącego prosto z Berlina do Gdańska i nie był to żaden biegacz, gość nawet nie wiedział o maratonie. Dość powiedzieć, że w domu byłem o 22, więc wybierając opcję autokarową dopiero bym się znalazł w Poznaniu. A służbowa Octavia z prędkościami rzędu 180 kmh radziła sobie nie najgorzej…

Koniecznie przeczytajcie drugą część relacji z maratonu w Berlinie.

Tags: , , , , , , , , ,

Related Articles

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Jak postanowiłem zostać Six Star Finisher’em
Relacja z BMW Berlin Marathon 2018 2/2