Część osób pyta się mnie gdzie na co dzień biegam w Trójmieście i jakie trasy polecam. Spieszę więc z pomocą i prezentuję moje subiektywne i osobiste Top 10.
Jestem z Gdańska i tu wykonuję zdecydowaną większość moich treningów. Piękno biegania polega na tym, że można się w tak łatwy sposób przemieścić, a dodatkowo w Trójmieście granice między miastami nie istnieją, więc zaliczenie wszystkich 3 miast w ciągu godzinnego biegu nie jest żadnym problemem. Niemniej jednak najwięcej treningów robię w relatywnie bliskiej odległości od domu, a to dlatego że:
- Cenię sobie czas i dojazd autem na wybrane miejsce treningu traktuję trochę jako strata czasu, który mógłbym wykorzystać na dłuższy trening albo inne rzeczy. Oczywiście są treningi, szczególnie te w grupie, gdzie spotykam się w ustalonym wcześniej miejscu, ale jest to nie więcej niż raz w tygodniu.
- Mieszkam 1200 metrów od granicy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. To 5min drogi. Na nogach. Stamtąd otworem stoją przede mną setki, jak nie tysiące kilometrów ścieżek w najrozmaitszej konfiguracji, stopniu trudności, różnicy wzniesień itp. Mogę praktycznie nie wychodząc z lasu dobiec daleko za Wejherowo, a to jakieś 50-60km (i to mniej więcej w linii prostej). Lasem mogę też dobiec do Sopotu, Gdyni, Rumi czy Redy. Trójmiasto i Małe Trójmiasto (czyli właśnie Rumia, Reda i Wejherowo) graniczą z lasem na całej swojej rozciągłości i to totalnie bezpośrednio. Są z resztą osiedla bloków w Trójmieście, które stoją praktycznie w lesie (oto przykłady: zdjęcia z balkonu od Szwagra z Oliwy, Kuzynki z Sopotu i naszego poprzedniego mieszkania w Gdańsku na osiedlu Wiszące Ogrody).
Jak więc widać, tak bliskie sąsiedztwo lasu daje olbrzymie możliwości całej masie trójmiejskich biegaczy. Albo mogę mieszać treningi w leśnej głuszy z miejskim zgiełkiem, w zależności od warunków, pory dnia, pogody czy własnego „widzimisie”. Bieganie jest właśnie takie fajne, że wkładam buty i od samych drzwi mojego domu rozpoczynam trening. Niczego więcej mi nie trzeba 🙂
Jak wspomniałem już kiedyś, statystycznie mój trening trwa godzinę i robię wtedy dystans ok 13km. Zdaję sobie sprawę, że wszystkie poniżej przedstawione trasy są głównie dla mieszkańców Gdańska, więc z góry przepraszam niezainteresowanych 🙂 Ale może kiedyś ktoś zawita w me strony i będzie chciał spróbować. Albo ktoś kiedyś był w tych miejscach i je kojarzy. I choć zabrzmi to bardzo samolubnie, to wg mnie nie ma lepszych tras biegowych w Polsce niż właśnie w Trójmieście 🙂
Punktem startowym jest gdańska dzielnica Jasień i stąd najczęściej biegam następujące konfiguracje:
1. Jasień-Otomin-Kiełpino Górne-Karczemki-Jasień: 15km
To trasa mieszana (70% miasto i tereny podmiejskie i 30% las). Zaczyna się odcinkiem wzdłuż ogródków działkowych aż do Obwodnicy, potem wzdłuż niej i po 5km odbijam w stronę Otomina, wbiegam do lasu i przebijam się do Kiełpina Górnego (tam jest dość znany długi, prawie kilometrowy podbieg, który potrafi dać ostro w kość). W Kiełpinie wracam na twardą nawierzchnię, dobiegam do ul. Kartuskiej w Karczemkach, przebiegam nad Obwodnicą koło Auchan i w dół lecę w stronę Jasienia. Trasa jest różnorodna pofałdowana i sporo jest podbiegów i zbiegów.
Ciekawostka: jak ktoś lubi samochody, to po drodze są 4 salony samochodowe i można sobie pooglądać, ewentualnie kupić i wrócić do domu autem…
2. Jasień-Kiełpino Górne-Karczemki-Jasień: 10km
To skrócona wersja trasy nr 1. Gdy mam mniej czasu omijam otomińskie lasy i cały bieg jest w zasadzie po terenach zurbanizowanych.
Ciekawostka: na ulicy Źródlanej przy ogródkach działkowych czasami z rana stoi patrol policji i sprawdza trzeźwość cwaniaków co na kacu omijają główne drogi. Mnie jakoś nigdy nie zatrzymali… Lubicie to uczucie gdy mijacie radiowóz i patrzycie kogo tam właśnie zatrzymali…? 🙂
3. Jasień-TPK-Oliwa-Wrzeszcz-Morena-Jasień: 16km
Trasa mieszana, mniej więcej 60% lasu, 40% miasta. Wbiegam do lasu i kieruję się na Matemblewo, potem docieram do ul. Słowackiego, którą przecinam tunelem i biegnę przez las w stronę Oliwy czy Sopotu, ale skręcam w prawo i trafiam na ul. Abrahama na pograniczu Oliwy i Wrzeszcza. Wracam ulicami Wrzeszcza, przez Morenę i ostatni odcinek to albo 100% miasta, albo skracam drogę o 500m i biegnę przez las odcinkiem, którym zaczynałem trening. Profil trasy mocno urozmaicony. Zasada w Trójmieście jest banalnie prosta – jeśli startujesz na tzw. górnym tarasie i zbiegniesz na dolny (czyli do centrum Gdańska, Sopotu czy Gdyni), to wracać będziesz zawsze pod górkę 🙂
Ciekawostka: podbieg ulicą Rakoczego na Morenę jest tak stromy, że często można wyprzedzać rowerzystów. Ich mina bezcenna.
4. Jasień-TPK-Oliwa-Niedźwiednik-TPK-Jasień: 16km
W pierwszej połowie pokrywa się z trasą nr 3, ale nie wbiegam do lasu w Oliwie, lecz skręcam w stronę „górskiej” dzielnicy Niedźwiednik, o którą zahaczam, lecz zostaję w lesie do samego końca i ostatnie 5km pokrywa się z początkowym odcinkiem. 90% las i sporo górek oczywiście 🙂
Ciekawostka: Klesza Droga czyli górna cześć Doliny Radości od ul. Słowackiego zawiera 1-kilometrowy asfaltowy odcinek dokładnie zmierzony i oznaczony co 100m. Jak ktoś lubi biegać interwały.
5. Jasień-Kiełpinek-Matarnia-Złota Karczma-TPK-Jasień: 12km
Biegnę w stronę obwodnicy wzdłuż ul Kartuskiej lub bliżej lasu, wzdłuż linii Pomorskiej Kolei Metropolitalnej przecinam Obwodnicę i przez ogródki działkowe, dalej przy PKMce aż do Matarni. Tam ul. Słowackiego niedaleko Ikea i przez Złotą Karczmę, skręcam za Lidlem do lasu i zbiegam do Matemblewa i do domu. 70% tereny podmiejskie lub miasto, 30% las.
Ciekawostka: jedna z moich pierwszych dłuższych pętli jakie zacząłem biegać w 2015r.
6. Jasień-Morena-Wrzeszcz-Morena-Jasień: 13km
Miejska klasyka, czyli lecę Myśliwską, Bulońską, Rakoczego i Potokową do Słowaka, potem dalej w stronę Grunwaldzkiej, ale skręcam w Partyzantów i trafiam na Jaśkową Dolinę. Tamtędy pod górę aż wdrapię się na Morenę i znowu jestem na Bulońskiej i dalej stronę domu.
Ciekawostka: po drodze można się zatrzymać w Sklepie Biegacza w CH Manhattan i obejrzeć sobie jakieś nowe buty 🙂 I raz na miesiąc odwiedzam tam też bibliotekę i wymieniam po 3 książki dla młodszego syna Igora. Jeśli książki są grube, tempo biegu odpowiednio spada.
7. Jasień-Zakoniczyn-Zbiornik Świętokrzyska-Zakoniczyn-Jasień: 11km (lub więcej)
Gdy chcę pobiegać po jednym z najsłynniejszych miejsc biegowych w Gdańsku, słynnym „gdańskim Iten” (nazwa od słynnego miasteczka w Kenii, gdzie trenują najszybsi maratończycy) czyli nad Zbiornikami Świętokrzyska I i II, to wystarczy, że z mojej dzielnicy przebiję się nową ścieżką nad górny zbiornik i już mogę kręcić kółka.
Ciekawostka: kolega runaroundthelake biega co roku w swoje urodziny nad dolnym zbiornikiem tyle kilometrów, ile ma lat. Ilość okrążeń na pętli o długości 1300m przypomina mi wyścigi samochodowe Indianapolis 500…
8. Trasa 3 mola czyli: Zaspa-Brzeźno (Molo)-Jelitkowo-Sopot (Molo) -Orłowo-(Molo)-Sopot-Jelitkowo-Brzeźno-Zaspa: 21km
Klasyka, jeśli chcę zrobić coś fajnego, nad morzem i w 90% po twardym i płaskim. Zapewne spora większość turystów-biegaczy spoza Trójmiasta marzy, aby przebiec się właśnie słynną promenadą wzdłuż całego prawie Trójmiasta. Do bicia życiówki się nie nadaje, bo pomiędzy Sopotem a Orłowem są schody, ale uczucie biegania przy samej plaży i możliwość wbiegnięcia na wszystkie trójmiejskie mola jest nie do przecenienia. Dobre do biegania w grupie, ale wymaga dojazdu na start. Cudowna przez większość roku, ale najlepsza latem, bladym świtem, gdy jest pusto i cicho.
Ciekawostka: z zasady nigdy nie wchodzę na molo w Sopocie gdy obowiązuje opłata za wstęp, czyli od maja do końca września. A moja Babcia jest z Sopotu i ma wjazd za darmochę cały rok. Ale ona ma 98 lat i w zasadzie wszystko chyba ma już za darmo 🙂
9. Jasień-TPK-Oliwa-Wrzeszcz-Morena-Jasień: 21km
Podobna do trasy nr 3, ale w dłuższym wariancie. Przez las zbiegam Doliną Radości do Starej Oliwy i tam ulica Polanki biegnę w stronę Wrzeszcza i wracam Moreną na Jasień. Daje to ładny półmaraton, z czego prawie równo połowa jest w lesie. Jak już wiecie, ponieważ zbiegamy do Oliwy, to potem musimy się wdrapać Potokową i Rakoczego na Morenę 😉
Ciekawostka: Marcin Zygmunt mnie kiedyś minął w aucie na ul. Polanki i krzyknął: „Jedni sobie trenują, a inni jeżdżą po ortopedach…” Dobrze, że kontuzja wyleczona!
10. Jasień-Otomin-Bąkowo-Kowale-Szadółki-Jasień: 21km
Z domu przez działki i wzdłuż obwodnicy do Otomina, tam przy jeziorze w lewo przez las piękną szeroką leśną drogą do Bąkowa (tam jest słynna wśród naszego grona świetlica). Stamtąd w lewo i wzdłuż szosy docieram na Kowale i po przekroczeniu Obwodnicy ponownie w lewo w stronę Outletu i do domu na Jasień. W miarę płasko i ok 30% po lesie, reszta w mniejszym lub większym miejskim zgiełku.
Ciekawostka: w outlecie Fashion House na Szadółkach są dobre wyprzedaże, czasem do -70%. Są też tam sklepy dla biegaczy...
Trasa-Bonus
Zbiornik Jasień: od 3km do nieskończoności
Na koniec to co najlepsze i to tuż pod domem. Jeśli zbiorniki Świętokrzyska to „Iten”, to zbiornik Jasień to albo „Eldoret” lub „Kiptagat” (kolejne znane biegowe miejscowości w Kenii). Klasyka w tej okolicy i biegacze z Moreny, Jasienia, Kiełpinka i nawet dalszych dzielnic zaglądają tu regularnie. Nad zbiornik mam 1000m i mogę kręcić kółka do woli. Kółko ma ok 980m (szkoda, że nie pełny kilometr), jest idealnie równo i twardo. Oświetlenie od niedawna (co prawda tylko na połowie okrążenia, ale wystarczy). Miejsce stworzone na tempówki, interwały, test formy startowej. Obok można trenować podbiegi lub momentalnie wskoczyć do lasu.
Ciekawostka: najwięcej przebiegłem tam dystans półmaratonu, więc niecałe 22 okrążenia. Porównując to do ciekawostki z pkt 7, jestem cieniasem.
——–
I tyle… Mam nadzieję, że daje to jakiś pogląd gdzie można fajnie pobiegać i ewentualnie mnie spotkać na trasie 🙂 Jak macie jakieś pytania, walcie śmiało na fanpage’u na FB.