Podsumowania

takie tam… czyli… trochę podsumowań i przemyśleń

Brak komentarzy

Wiecie co? Jakiś czas temu, gdy pisałem podsumowanie grudnia i całego 2019 roku, miałem takie postanowienie, żeby wrzucać regularnie co miesiąc krótkie podsumowanie. No i już mi nie wyszło 🙂 Zapomniałem zupełnie o styczniu, a że właśnie skończył się też luty, to zrobię to za jednym zamachem i to w wersji skróconej, bo nie sądzę, żeby była to jakoś specjalnie emocjonująca lektura (pisze tak bardziej z kronikarskiego obowiązku). Natomiast dorzucam też przemyślenia w kilku kwestiach biegowych i około-biegowych. Siedzę właśnie w pociągu o dumnej nazwie Intercity Premium relacji Gdańsk-Warszawa, więc korzystam więc z okazji i zapraszam do poczytania.

Styczeń

Nowy rok, nowe plany, nowe siły, nowa dawka motywacji. O moich planach na 2020 napisałem tutaj, natomiast styczeń to po prostu pierwszy miesiąc typowo treningowy, gdzie po spowolnieniu na koniec roku, ponownie ruszyłem z „robotą w polu”. W liczbach wyglądało to mniej więcej tak:

Kilometry: 312

Ilość dni treningowych:  21

Średni dystans per trening: 14,85km

Starty: tylko parkruny w ilości 4

Warta odnotowania jest na pewno życiówka na parkrun Gdańsk Południe z czasem 16:55. Oraz zakup butów Nike FlyZoom 3 🙂 Ogólnie to, choć dni treningowych było mniej (głównie przez wyjazd na narty), to kilometraż ponad średnią. Głównie chyba przez niedzielne long-runy po lesie z przyjaciółmi. Budowanie formy pod wiosenne starty rozpoczęło się więc na dobre.

Luty

Tutaj już pojawił się pierwszy z poważnych startów tego roku, czyli Bieg Urodzinowy w Gdyni na 10km. Jak już pisałem tutaj startu tego nie zaliczam udanych, ale w głowie wszystko sobie poukładałem i jestem pewien, że ta lekcja zaprocentuje w kolejnych startach.

Przez tapering (odpoczynek przed samymi zawodami) straciłem trochę na kilometrażu, w dodatku luty jest ciut krótszy, ale nadrobiłem w końcówce i wyszło tak:

Kilometry: 309

Ilość dni treningowych:  22

Średni dystans per trening: 14,04km

Starty: 1 x 10km i 2 parkruny

Tak więc treningowo udany miesiąc, a forma chyba cały czas rośnie, a w każdym razie na pewno nie spada. Okaże się na wiosnę. Aha. i bardzo lubię nasze czwartkowe fartleki, na których mocno sobie dajemy w kość!

Objętość treningowa

Nie zakładałem w celach na 2020 żadnego minimalnego kilometraża, ale biorąc pod uwagę 3300km w 2019, to w tym roku chciałbym zrobić ciut więcej, głównie dzięki regularności treningów. Założyłem sobie robienie minimum 300km miesięcznie, co daje średnią nieco powyżej 70km na tydzień i przy ok 5-6 treningach nie jest to objętość spora. Natomiast zawsze coś innego wpada bądź wypada i dlatego czasem będzie ciut mniej, a innym razem więcej. Jak łatwo policzyć 12 x 300 daje 3600km i to byłby fajny wynik. Nie wziąłem jednak pod uwagę pewnej kwestii jaką są priorytetowe starty w tym roku i co za tym idzie konieczne zmniejszenie objętości przed zawodami, jak również odpoczynek po. Mówię tu o Półmaratonie w Gdyni pod koniec marca, Maratonie w Gdańsku w kwietniu oraz Chicago Marathon w październiku. Jeśli więc w tych okresach będę musiał zmniejszyć kilometraż, to mogę nie osiągnąć zamierzonego wyniku i nie będę „dokręcał” na siłę.

Korona-wirus i odwoływanie zawodów

Gorący temat… budzący sporo obaw, jak i kontrowersji. Myślę, że wszyscy gubimy się w chaosie informacyjnym i trudno o wypracowanie sobie jednoznacznego stanowiska. Co ja sądzę? Muszę przyznać, że samego wirusa nie obawiam się zbytnio, ale chyba „namacalność” i realna obecność w naszym życiu wpływa mocno na moją percepcję. Powiem tak: znacznie bardziej obawiam się odwołania Mistrzostw Świata w Półmaratonie w Gdyni 29.03 niż samego wirusa. Może to i głupie, ale tak czuję. Jeśli wybuchnie epidemia w Polsce, to oczywistym będzie konieczność odwoływania imprez biegowych i nie tylko, ale na ten moment myślę, że trochę zbyt mocno dmuchamy na zimne, albo w niewłaściwy sposób. Jasne, odwołanie maratonu w Tokio, Hong-Kongu i innych imprez w Azji wydaje się być całkowicie uzasadnione. Jednak odwołanie Półmaratonu w Paryżu na kilkanaście godzin przez startem, było w moim mniemaniu trochę przesadzone i pewnym sensie bez sensu. Dlaczego? Sporo startujących przyleciało do Paryża albo w piątek albo w sobotę, więc gdyby taką decyzję podjęto ciut szybciej, to przynajmniej spora część z tych osób zostałaby w domu. A tak znaleźli się w Paryżu, wsiedli do samolotu, pojechali metrem, autobusem i generalnie grubo ponad 3otys ludzi razem z towarzyszącymi im osobami zrobiło z 90% roboty, żeby się potencjalnie zarazić. Umówmy się: to że tłum ludzi stanie na starcie na pewno w jakimś stopniu realnie zwiększy ryzyko rozprzestrzenia się wirusa. Tylko że… dzieje się to pod chmurką, a ścisk jest tylko na starcie. Wg mnie o wiele większym ryzykiem jest jazda metrem (w wąskim wagoniku, pod ziemią). I takich zagrożeń jest w życiu codziennym cała masa. Ale jakoś nie słyszałem o zatrzymaniu komunikacji publicznej. Natomiast idąc krok dalej: skoro odwołują biegi, to trzeba by odwołać wszystkie koncerty, mecze (w tym np. finał Ligi Europy w Gdańsku), festiwale, imprezy kulturalne itp. Są takie plany czy tylko jedna wielka gównoburza? Na szczęście organizatorzy Półmaratonu w Gdyni zdają się mieć łeb na karku, bo ich dzisiejszy komunikat świadczy o tym, że trzeźwo patrzą na rzeczywistość i planują imprezę doprowadzić do skutku (oczywiście nie za wszelką cenę).

Kibicowanie

Jak sięgnę pamięcią nigdy nie byłem na żadnej imprezie wyłącznie w roli kibica. Zdarzało mi się wystartować, a potem wrócić na trasę by wspierać znajomych. Natomiast w ostatni weekend udałem się z Magdą i Kamilą na trasę TUT (Trójmiejski Ultra Track), żeby pokibicować naszej wesołej grupie z Jaguar FIT na dystansie 21 i 10km, a także kilku innym moim kolegom, głównie z dystansu maratońskiego. Było to bardzo fajne uczucie. Do tego stopnia, że nie żałowałem, że sam nie startuję (choć sam w zasadzie nie wiem czemu nie zdecydowałem się na ten bieg…Może po prostu nie trzeba biegać wszystkiego :)). W każdym razie wspieranie bliskich i przyjaciół daje mnóstwo frajdy.

Sezon wiosenny

Jestem zapisany na Półmaraton w Gdyni w marcu oraz Gdańsk Maraton w kwietniu. To moje docelowe i najważniejsze starty tej wiosny. Do tego dorzucę najprawdopodobniej dyszkę w Gdyni (Bieg Europejski) na początku maja a z kolei pod koniec zapisałem się na Bieg Papiernika w Kwidzynie (też dyszka, w dodatku za friko! Polecam!). Prawie na pewno zapiszę się też na Tricity Trail, ale tym razem wracam na dystans półmaratoński. Z resztą to dopiero w lipcu. A wcześniej jest jeszcze czerwcowy Bieg do Źródeł. W każdym razie, nudy nie będzie! 🙂

 

 

Tags: bieganie, kibicowanie, koronawirus, półmaraton, TPK, TUT

Related Articles

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Wszystko do kupy… czyli… podsumowanie 2019
W marcu jak w garncu… czyli… podsumowanie miesiąca