Podsumowania

Surowa samoocena…czyli… subiektywne podsumowanie 2022r

Brak komentarzy

Tak…. dawno mnie tu nie było. Ale miałem swoje powody, w tym jeden prozaiczny: nie miałem nic ciekawego do napisania w temacie biegania, więc po co zaśmiecać przestrzeń powielanym tematem lub mało odkrywczą myślą. Co nie znaczy, że od ostatniego wpisu, czyli relacji z maratonu w Chicago, nic się u mnie nie działo…. Działo się tyle co zawsze, czyli biegam dalej 😊 Po powrocie do Polski trochę się obijałem, ale pod koniec października zwiększyłem objętość odnajdując radość z biegania po swoim terenie. Kupiłem sobie nowe buty trailowe, na sezon zimowy. Listopad i grudzień jakoś zleciały, bez żadnych startów (poza kilkoma wizytami na parkrunie) i bez żadnej spiny. Tak zakończyłem 2022, a jak to zwykle bywa u progu nowego roku, zerknąłem na liczby i wróciłem wspomnieniami do minionych 12 miesięcy. Wyglądało to mniej więcej tak (tutaj z pomocą przychodzi serwis smashrun.com):

W skrócie daje to 3342km całkowitego przebiegu. To najmniej od 2 lat, kiedy to w 2020 machnąłem ponad 4tys. Ale też mniej niż w 2021 – o całe 2km. Powiedzmy więc, że od 2 lat trzymam poziom 😊

Średnie tempo to 4:31. Szybciej niż przez poprzednie 2 lata (4:42 i 4:40) i w ogóle to mój drugi najszybszy rok (ciut szybciej było w 2019). Można powiedzieć, że trochę bardziej poszedłem w szybkość niż w ilość, ale co nie znaczy, że jakościowo było to coś lepszego. O tym jednak później.

Najdłuższy dystans to maraton, który biegłem dwukrotnie (kwiecień i październik).

Najczęściej biegałem we wtorki (48 razy), a najmniej w poniedziałki (zaledwie 10). Średnio tygodniowo 4.8 biegów. Tak na prawdę to zwykle biegam 5x na tydzień, z wolnym poniedziałkiem (tu od września chodzę regularnie na basen jako trening uzupełniający) i czasem wolnym piątkiem lub sobotą. Kilka drobnych przerw np. po maratonach obniżyły więc całościowy obraz.

Średni dystans biegu to 11.4km (trochę to przekłamują biegi podzielone na osobne treningi, np. gdy biegłem na parkruna i potem z niego wracałem. Zamiast 15km miałem 3x5km). Ale pewnie w ujęciu całorocznym dało by to średnią może w okolicy 12km, więc co za różnica.

77% to biegi przed południem, a 23% po południu.

Najdłuższa przerwa od biegania to 4dni (choroba), a najdłużej jednym ciurkiem biegałem 6 dni pod rząd.

Ilość roztrenowań: zero. (ilość roztrenowań w całej mojej historii: również zero. Wiecie… roztrenowania są przerekamowane… oczywiście do pierwszej kontuzji lub złamania zmęczeniowego kości😊)

No to tyle w temacie statystyk. A teraz zostawmy suche fakty i spójrzmy na subiektywne oceny moich startów w 2022 roku. Poniżej noty w skali 1-5, gdzie 1 to tak kiepski start, że trzeba było zostać w domu i posprzątać mieszkanie lub skosić trawnik, a 5 to występ paluszki lizać, czyli niczym jak w bajce Ninjago „osiągnąłem pełnię możliwości”. Dodam, że oceniam sam rezultat, a nie cały bieg jako wydarzenie – to jest zupełnie inny ranking, bo chyba nikt by nie wybrał dobrego ścigania w Koziej Wólce zamiast startu w jednym z największych maratonów na świecie. Ale do rzeczy:

 

Trójmiejski Ultra Trail (TUT 21km), marzec

Ocena 4/5

Dobry, solidny, równy bieg, 4-te miejce Open (brak kategorii wiekowej) – o podium raczej nie było mowy inaczej dałbym sobie 5/5. Niezła forma u progu wiosennego sezonu. Do poprawki tempo zbiegów, tam zawszę tracę, a za to nadrabiam po górę.

Gdańsk Maraton, kwiecień

Ocena 4/5

Całkiem niezły czas jak na tragiczne warunki pogodowe oraz fajne miejsce Open (21-te). Fakt, że byłem dopiero 8-my w M40 daje do myślenia, ale jednocześnie napawa optymizmem na przyszłość. Szkoda, że nie złamałem 2:50 (zabrakło 23sek). Cieszy mnie, że ten bieg przebiegłem równo i z głową, biorąc pod uwagę pogodę i profil trasy (w tym słynny tunel pod Martwą Wisłą). Mój start określiłbym jako dobry test możliwości i prognostyk na kolejne maratony.

Kwidzyński Bieg Papiernika (10km), czerwiec

Ocena 3/5

Czas 35:53 to pobicie życiówki zaledwie o 7sek i to z 2019r. Biegałem już treningowo poniżej 35min, więc apetyt był większy, ale też wiedziałem, że profil trasy oraz upał nie dawały szans na taki wynik. Tak czy siak, wg mnie powinienem był nabiegać ok 35:30 i właśnie dlatego taka ocena a nie inna. Tragedii nie było, ale też nie było powodów do jakiejś specjalnej radości na mecie.

Półmaraton Stolema, Wdzydze, czerwiec

Ocena 3/5

Trailowa połówka w ramach Festiwalu Biegów Polski Północnej – wysoka temperatura, mocno piaszczysta trasa o dość łatwym profilu – tu czas nie miał znaczenia, liczyła się walka o pozycję. Przez 1/3 dystansu biegłem 3ci, ale dość łatwo oddałem te miejsce i skończyłem na bezpiecznej 4tej pozycji. Druga połowa dystansu to typowe wożonko. Start był dla zabawy, poprzednie 2 noce spałem w namiocie i dyspozycja w dniu zawodów była raczej średnia. W teorii mogło być lepiej, w praktyce nie było na to szans.

Bieg Westerplatte, Gdańsk, wrzesień

Ocena 5/5

Jeden z najlepszych startów w moim życiu. Plan jasny: złamać 35min. Optymalne warunki, w miarę płaska trasa, liczna grupa, z którą się można zabrać. Najrówniej pobiegnięty bieg w moim życiu – pierwsze 5km i drugie 5km różniły się o sekundę – na mecie dały wynik 34:45. Nie mam się do czego przyczepić, może ciut szkoda, że Łukasz i Michał byli ciut przede mną, ale po prostu byli mocniejsi. Nie wiem czy jest sens atakować ten rezultat na jakiejś innej trasie, chyba,  że byłaby bardziej płaska, a temperatura ciut niższa. Zobaczymy… 🙂

Bieg na Piątkę przy Półmaraton Gdańsk, październik

Ocena 4/5

Przyjemna życiówka 16:41, ale w sumie nie było się czym podniecać. Plan zrealizowany i na taki rezultat też się czułem. Poza tym zaledwie 2-3 osoby w okolicy przez część biegu, ale żadnego ścigania na śmierć i życie nie było. Ostatnie 2km biegłem zupełnie sam. Michał był tuż przede mną, ale zabrakło mi do niego kilku sekund na mecie. Ostacznie 5-te miejsce Open. Oceniając samo tempo biegiu, to w miarę równo i rozsądnie (3:20), ale ostatni kilometr to taki wiatr w pysk, że straciłem tam chyba z 10sek (oczywiście każdy stracił i nie chyba nie było na to sposobu). Myślę, że leciutki niedosyt pozostał i w idealnych warunkach powinienem biegać sub 16:30, ale też lata lecą i nie wiem ile mi czasu na takie akcje zostało…

Chicago Marathon, październik 2022

Ocena 2/5

Od razu przypomnę: oceniam wyłącznie wynik na mecie (ogólnie to moje drugie najwspanialsze doświadczenie biegowe, zaraz po Nowym Jorku). Celowałem w sub 2:45, skończyłem w 2:53. To oficjalnie drugi najlepszy rezultat, ale jednocześnie dwukrotnie treningowo biegałem znacznie szybciej. Byłem przygotowany, nie popełniłem błędów przed-startowych z Nowego Jorku, ale też nie miałem szans na przeskoczenie ograniczeń zewnętrznych takich jak jet lag i brak czasu na adaptację. Biorąc poprawkę na te czynniki, trzeba było celować w bezpieczne 2:47-48. Gorąca głowa na starcie i przez pierwsze 15km sprawiły, że leciałem jak dzikus w pogoni za antylopą. Szansa na dzień konia: 1%, ryzyko zgonu: 99%. Od 33-go km powolna śmierć, z resztą odsyłam do relacji, jeśli ktoś nie czytał. Błąd iście szkolny, typowy dla niedoświadczonego amatora, ale też kilka drobnych przygód po drodze. Tak czy siak: duży żal sam do siebie, ale też cenna lekcja na przyszłość (w Bostonie w 2024 muszę pobiec negativa i bez nastawienia na życiówkę).

 

Co dalej?

O planach na 2023r napiszę póki co niewiele:

  1. W tym roku nie biegnę żadnego Majora. Nie zostałem wylosowany ani na Tokio, ani na Londyn (przy czym mna Londyn miałem jeszcze szansę w dodatkowej loterii dla zawodników z co najmniej 3 Majorami na koncie).
  2. Docelowym startem będzie maraton w Walencji na początku grudnia. Cieszę się na niego bardzo, bo ta impreza zbiera świetle opinie, trasa jest mega szybka, a warunki optymalne. Do tego byłem już w tym mieście i jest baardzo fajne.
  3. Co do maratonu na wiosnę sprawa jest nadal otwarta. Ostatnia informacja o odwołaniu Gdańsk Maraton automatycznie oznaczają 2 opcje wyjazdowe: albo coś w kraju (wybór dość skromny: Łódź, Dębno lub Kraków) albo jakiś start za granicą.
  4. Do tego czasu zapisany jestem na 2 imprezy: Pomerania Winter Challenge 22km w Przywidzu pod koniec lutego oraz Półmaraton Warszawski w ostatni weekend marca. I to będzie mój pierwszy start na połówce od października 2020.

Co do tego dorzucę, jeszcze nie wiem, ale na pewno coś się znajdzie. Nadrzędnym celem są wyniki w półmaratonie i maratonie i pod takie dystanse obecnie robię przygotowanie. Do zobaczenia więc na biegowych ścieżkach!

Tags: , , ,

Related Articles

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Na półmetku… czyli… podsumowanie pierwszej połowy 2022